Witam,
Od jakiegoś czasu obserwuję spadek mocy Julki, zwiększone spalanie i krztuszenie się na wolnych obrotach, czego wcześniej nie było. Dodatkowo wygląda na to, że silnik zaczął głośniej chodzić i delikatnie trząść samochodem na biegu jałowym.
Po wizycie u mechanika i podpięciu do komputera wypluło mi dwa błędy sporadyczne (błąd konfiguracji - wcześniejszy związany prawdopodobnie z czujnikiem położenia biegu jałowego oraz błąd przełączania trybów jazdy - prawdopodobnie kwestia próby przełączenia na D przy wysokiej prędkości). Po sprawdzeniu wartości rzeczywistych większości parametrów werdykt był OK.
Natomiast po sprawdzeniu wartości rzeczywistych sondy lambda czujnik 2 komputer wskazywał dużo za małe napięcie oscylujące w okolicach 100mV - przy pracy na wysokich obrotach (zamiast podobno prawidłowego zakresu 500-800mV). Na biegu jałowym wskazanie sondy było w okolicach 140mV.
Ponieważ komputer nie wykazał do tej pory żadnych błędów ze strony sondy lambda lub innych związanych, stwierdzono, że wskazuje to na przypchany katalizator - przy czym zalecono jak najszybsze przemycie/regenerację katalizatora.
Czy ktoś spotkał się z podobną sytuacją? Jakie są rozwiązania? Czy faktycznie to katalizator czy jednak sonda? A może kwestia tylko połączenia elektroniki?